poniedziałek, 7 maja 2012

Domowe SPA

A może raczej domowa produkcja kosmetyków? Tworzenie kosmetyków z tego, co znalazłam w swojej kuchni. Chodziły za mną dwa patenty do wypróbowania, dziś znalazłam chwilę dla siebie i szok... są genialne! Być może dla wielu osób są już znane, jednak muszę podzielić się swoim zachwytem :-)

Na pierwszy ogień poszła maseczka z aspiryny, w wersji uproszczonej, następnym razem dodam do niej "wnętrze" kapsułek z witaminami A+E - myślę, że dwie wystarczą. Jak przygotowuje się taką maseczkę? W odrobinie wody rozpuszczamy 4 tabletki zwykłej aspiryny, dodajemy łyżeczkę jogurtu greckiego (dziś u mnie serek homogenizowany) i ewentualnie wyciśnięte kapsułki A+E. Bardzo proste. Nałożyłam na 20 minut, zimny serek dawał przyjemne uczucie chłodzenia. Niezbyt łatwo się ją zmywa, w maseczce pozostają drobinki aspiryny, a ja - ze względu na naczynkową cerę - staram się unikać mechanicznego pillingu, dlatego było z tym zmywaniem trochę zabawy.
Potrzeba więcej czasu, aby ocenić efekty, będę tę maseczkę stosować raz w tygodniu. Ale już po pierwszym użyciu moja cera była rozjaśniona, gładka, pory zamknięte. Podobno jest to świetny sposób na pozbycie się zaskórniaków, póki co jestem zadowolona.

Drugi, bardziej wyczekiwany przeze mnie produkt, to peeling kawowy... Mnóstwo osób zachwala go na blogach i wiecie co? Mają rację, jest fenomenalny i żaden gotowy peeling się do niego nie umywa!


Wypróbowałam peeling z zaparzonej kawy ( w przerwie na parzenie relaksowałam się maseczką na twarzy :-) Trzy bardzo czubate łyżki kawy mielonej zalałam odrobiną wody, tak aby pokryć fusy i odstawiłam. Przed użyciem dodałam odrobinę cynamonu, dodawanie soli lub cukru ma sens, przy robieniu pillingu z kawy "na zimno", w tym przypadku po prostu by się rozpuściło. Nie dolewałam już wody, ponieważ dość sporo wlało mi się jej na początku, i poszłam pod prysznic. Peeling niesamowity, nie ma potrzeby mocnego tarcia, wystarczą delikatne ruchy. Skóra jest gładka, jak nigdy, cudo... Myślałam, że dziewczyny przesadzają z tymi zachwytami, teraz już wiem, że nie. I wiem już, że zamiast kupować gotowe peelingi przerzucam się na kawę :-)
Śmieszył mnie mój wygląd w trakcie, ten brąz na mojej skórze :-) Akurat ja widziałam zaczerwienienie w trakcie, po zmyciu skóra była już tylko leciutko zaróżowiona. Jedynym minusem jest stan mojej łazienki po zabiegu. Wanna i ściany brązowe, oczywiście szybko się to zmywa. Ale dało mi to do myślenia, czy warto robić peeling z oliwką - a taki chciałam robić wtedy, gdy nie będę miała ochotę na parzenie kawy. Być może szorowanie łazienki nie będzie tego warte...

W każdym razie jestem pozytywnie zaskoczona, polecam wszystkim niedowiarkom, moja skóra jest jedwabiście gładka, nie mogę przestać jej głaskać... :-)

7 komentarzy:

  1. ja raczej nie robię domowych pillingów :)
    pozdrawiam i zapraszam na konkurs

    OdpowiedzUsuń
  2. Oooj, a ja bardzo lubię domowe peelingi, o wiele bardziej pasują mi niż kupne. Uwielbiam przede wszystkim nie kawowy, ale taki z oliwki i cukru - super! :)

    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taka zwykła oliwka do ciała? Jak tylko opróżnię jakieś pudełeczko to zrobię i wypróbuję :-) chcę też sprawdzić, czy można przygotować 2-3 porcje takiego pillingu i go przechować :-)

      Usuń
  3. Tak, oliwka Bambino. :) Kochana zdjęcia robi mi albo koleżanki po zajęciach albo chłopak.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham się tak relaksować!


    Zapraszam do udziału w konkursie na moim blogu :) Można wygrać prześliczny naszyjnik.
    http://bitwa-na-kosmetyki.blogspot.com/2012/05/konkurs-wygraj-przesliczny-naszyjnik-z.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne sposoby, a domowe kosmetyki nie dość, że tańsze to jeszcze pewnie są zdrowsze. Ale dla mnie peeeling z kawy odpada, bo nie lubię takiego silnego zapachu kawy, natomiast przepis na maseczkę chętnie wypróbuję :)

    www.perfection-and-harmony.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co, ja też nie lubię zapachu kawy - jeśli ją piję, to z duuuużą ilością mleka i mocno słodką, aby zniwelować ten aromat. A w pillingu absolutnie mi ten zapach nie przeszkadzał, nie jest aż tak silny, więc możesz się śmiało skusić :-)

      Usuń

Dziękuję za komentarze - każdy z nich sprawia mi ogromną radość!


.