sobota, 14 lipca 2012

Na celowniku: włosy!

Witam i obiecuję, że to już koniec zaniedbywania :-)

Chciałabym Wam dziś co nieco napisać o mojej pielęgnacji włosów. Nie będzie to taki szczegółowy rozkład jazdy z opisanym każdym krokiem. Na ten moment odpuszczę sobie opisywanie szamponów, odżywek, bo zeszły one na drugi plan. Chcę napisać kilka słów o olejach, których używam. Olejów używam od ponad 2 miesięcy i już widzę niesamowitą różnicę, bardzo dobrze służą moim włosom (które są moim oczkiem w głowie :-) ), na chwilę obecną nie wyobrażam sobie pielęgnacji włosów bez olejów.






Kosmetyki, których używam to :
- olej lniany tłoczony na zimno
- surowe masło Shea
- olejek z Alverde paczula i czarna porzeczka

Szykują się małe zmiany, kończący się olejek z Alverde zastąpi któryś z Alterry oraz wreszcie będę miała okazję wypróbować osławioną Vatikę.






Olejów używam dość często, przynajmniej dwa razy w tygodniu, czasem trzy - włosy myję codziennie, myjąc je rzadziej pewnie i rzadziej używałabym olejów. Najczęściej nakładam je na suche włosy, parę razy zdarzyło mi się wcześniej zwilżyć włosy hydrolatem, ale szczerze mówiąc nie zauważyłam żadnej różnicy. Lubię nakładać olej na całą noc, czasem nakładam go na 2-4godziny przed myciem głowy. Jeśli nie chcecie spać z olejem na włosach to spokojnie możecie ponosić go przez kilka godzin przed myciem włosów, efekty też będą zauważalne.
Z reguły olej nakładam tylko na włosy, mniej więcej od połowy ich długości. Jednak dwa razy w miesiącu olej nakładam również na skórę głowy, delikatnie wmasowując.
Najchętniej sięgam po olej lniany, moje włosy go lubą. Używam go też wtedy, kiedy nakładam olej na skalp. Ma charakterystyczny zapach, który dość szybko traci swoją intensywność. Moje włosy dosłownie go piją, zauważyłam, że muszę go nakładać dwa razy więcej niż innych płynnych olejów. Jeśli nie przeszkadza wam jego zapach, określany jako orzechowy, choć wg mnie niewiele z orzechami ma wspólnego - wypróbujcie, może Wasze włosy też go polubią :-)




Oprócz oleju lnianego używam też mieszanki masła Shea z olejkiem Alverde. Delikatnie ogrzewam masło Shea, aby miało rzadszą konsystencję, dolewam odrobinę olejku w celu uzyskania jeszcze bardziej płynnej postaci, ułatwi to aplikację. Zapach tego surowego masła Shea bardzo mi się nie podoba, dodatek pachnącego olejku rozwiązuje problem :-) taką mieszankę zostawiam zawsze na całą noc, chcę dać szanse wchłonięcia się wszystkim składnikom. Nie przeraźcie się, kiedy rano Wasze włosy będą okropnie posklejane - masło wraca do swojej stałej postaci. Szampon bez silikonów, ciepła woda, dwukrotne umycie włosów i nie ma śladów :-)




Sposób użycia za nami, teraz parę słów o wpływie na włosy. Zauważyłam, że moje włosy są gładsze, miękkie, nie puszą się, końce nie są wysuszone, mówiąc krótko - są po prostu zdrowsze i piękniejsze :-) Zaryzykuję stwierdzenie, że poza tym moje końcówki przestały się rozdwajać, a żaden ze specyfików, który to obiecywał, niestety nie miał takiego wpływu na moje włosy.

Podsumowując - polecam z całego serca. Jeśli macie jakieś "ale" do swoich włosów, jeśli też dbacie o nie bo uważacie, że są atrybutem kobiecości - wypróbujcie, jestem pewna, że będziecie zachwycone tak, jak ja.

1 komentarz:

  1. Ja zaczelam na razie nakladac olej kokosowy 2 razy w tygodniu i postawilam na szampony bezl SLS.Zobaczymy co to wszystko da.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarze - każdy z nich sprawia mi ogromną radość!


.