czwartek, 5 lipca 2012

Czerwcowe zakupy

Oj, nie było mnie tu przez chwilę... Jeszcze tylko kilka takich dni i wracam, parę pomysłów na notki w głowie jest, więc niech tylko się to wszystko wokół uspokoi...
Ale co  by się nie działo, musiałam znaleźć chwilę, aby pokazać moje czerwcowe zakupy. Skromne, bardzo, ale mogę zdradzić, że planuję poszaleć w internetowych drogeriach troszkę, więc lipiec będzie bardziej obfitym miesiącem :-)

A przechodząc do zakupów:

-krem do mycia twarzy Alterra, 9zł: trochę już poużywałam, jestem zadowolona i pewnie na dłużej zagości w mojej łazience. Nie zmywa mojego (delikatnego) makijażu oczu, ale też specjalnie mi to nie przeszkadza, ponieważ i tak zmywam potem oczy płynem micelarnym. Dla mnie jest to miła odmiana, do tej pory, jeśli używałam żelu do mycia twarzy, to były to produkty z działaniem przeciwtrądzikowym (pozostało mi to przyzwyczajenie z okresu dojrzewania :-) ) i teraz czuję, że moja cera potrzebowała czegoś zdecydowanie delikatniejszego, lżejszego. Dla mnie super!
-mleczko do ciała Ziaja Kozie mleko, 13zł: nie wiem, co mnie podkusiło do zakupu tego mleczka, poszłam tylko pooglądać balsamy, ale bardzo mi spodobała konsystencja i zapach - trudny do określenia, taki zwyczajny zapach kremu, a mnie powala na kolana...
- kremowe mydło pod prysznic Ziaja Pomarańczowe masło, 6zł: to był impuls, powąchałam i... wiedziałam, że muszę to mieć! Zapach rozkrojonej pomarańczy, intensywny, naturalny, z nutą goryczy skórki pomarańczowej. Utrzymuje się w łazience, na skórze niestety nie. Chyba muszę kupić jakąś gąbkę, bo bez jej użycia nie bardzo umiem je spienić... :-) Cena, pojemność, zapachy - myślę, że mydła Ziaji zagoszczą u mnie na dłużej. Aż sama się dziwie, że ostatnio kupuje produkty tej marki, przez lata omijałam je szerokim łukiem...
- pomadka Rimmel Airy Fairy, 20zł: to już chyba klasyk, kiedy nazwa obiła mi się o uszy poszłam i kupiłam w ciemno i nie żałuję - ladny, subtelny kolor na co dzień, pasuję do wszystkiego i podobno każdemu. Cena, wg mnie jak na Rimmel trochę za wysoka, ale raczej nie odstraszy mnie w przyszłości od zakupu.

- lakier do paznokci Lovely, czarny, ok. 5zł: wybrany najtańszy z możliwych, dla sprawdzenia, czy spodobają mi się czarne pazurki - podobają się, a lakier trzyma się zadziwiająco długo...
- lakier do paznokci Bell, mięta?, ok. 13zł: próbuję przekonać się do pasteli, chociaż na paznokciach, jest ciężko :-) dobrze się nakłada, trwałośc bez rewalcji, ale oba lakiery przekonaly mnie, że lakiery z Inglota absolutnie nie są warte swojej ceny - maluje się nimi dużo gorzej, nie wiem dlaczego od zawsze byłam im wierna, nadchodzą zmiany!
- matte finisher ELF, 13zł: już o nim pisałam, mimo słabej trwałości lubię, lubię, lubię i polecam dla odmiany.
- a w tle mój nowy nakrapiany kwiatek :-)

I to już koniec, tak jak mówiłam jest skromnie, ale - pewnie się ze mną zgodzicie - najważniejsze, że z zakupów jestem bardzo zadowolona.
A teraz czas na jakieś śniadanko i dalej w to zamieszanie.... :-)

2 komentarze:

  1. uwielbiam ten pomarańczowy z ziaji !

    obserwujemy :P?

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam mydła pod prysznic Ziaji :) A na ten odcień Bell też mam chrapkę :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarze - każdy z nich sprawia mi ogromną radość!


.